Nikt nie wyraża potwierdzenia. Pytam się szefa czy mogę wyjść w końcu. On na to, że mogę, ale tylko zadzwonić z budki telefonicznej do biura kontrahenta. Sprawa dotyczyła jakiejś kabiny akustycznej czy innego dziadostwa. Wypytują mnie, jaka jest akustyka w biurze, ale do niczego konkretnego nie dało rady dojść. Idę do szefa i omawiam całą sytuację, a on mi znowu karze do tej durnej budki telefonicznej do biura zadzwonić. Znowu te same wątki, że kabiny akustyczne potrzebne i że akustyka w biurze jest niewystarczająca. Cały dzień na tym stracony, a żadnych konkretów. Za taka pensje to ja powinienem dawno już tym rzucić i złap ać sensowniejszą pracę. Chciałoby się posiadać te ileś tysięcy na koncie, a nie gadać non stop ten sam wątek, że kabiny akustyczne w biurze są potrzebne, a akustyka w biurze jest gorzej niż kiepska. Co my tę ruderę na halę operową przerabiamy i nam tam Pavarotti przyjdzie śpiewać? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiem, jaki był finał, bo najwyższa instancja w postaci szefa była niezadowolona i zaleciła mi w sposób nad wyraz niespokojny, że mam się na oczy nie pokazywać i że ma mnie serdecznie dość. No cóz mogło byc gorzej, a obecna praca nie jest nawet taka zła. Nie muszę dzwonić, a to bardzo ważne. Siedzę sobie spokojnie i odwalam codzienną pracę bez zbędnych wyrzutów sumienia, że życie ucieka mi przez palce.
Źródło informacji: hałas w biurze katowice.